Dziś szybki post z cyklu DIY...
Tym razem wybór padł na zabawę z małym (wręcz maleńkim)
organizerem Filofax. Swoją zdobycz kupiłam w “ciuszku” za bagatela ogromna cenę
3 zł.
No jak za taką cenę nie kupić skórzanego organizera???
To jak prezent podsunięty pod nos 😉. Bez namysłu
wyjęłam pieniążki z portfela... i tak stałam się właścicielką organizera filofax
mini finsbury. Oryginalnie w kolorze morskiej zielenie z kilkoma śladami użytkowania bez większych zniszczeń.