Translate

sobota, 1 marca 2014

Ja (nie)zorganizowna

Nigdy nie należałam do osób nazbyt zorganizowanych i rozplanowanych. Ważne wydarzenia i daty zapisywałam gdzieś po notatnikach, albo starałam się je zapamiętać. Jak zapomniałam, cóż "kto nie ma w głowie ten ma w nogach" (daty egzaminów na studiach szczęśliwym trafem nigdy nie zapomniałam).
To co już gdzieś zapisałam nigdy nie traktowałam jak ważne wytyczne, a raczej jak informacje poboczne, trochę pomocne wskazówki.



Na 2013 rok otrzymałam od Siostry kalendarz "Kot Simona na każdy dzień 2013" z rysunkami Simona Tofield'a. Książkowy kalendarz twardej czerwonej okładce, formatu 16,5 x 21,5 cm. Układ graficzny kalendarze zabawny i młodzieżowy. Na dwóch stronach kalendarza mieścił się tydzień, a gdzie niegadzie wstawione są rysunkami kota Simona. Dodatkowo na dole znajdowało się miejsce na notatki plus między miesiącami krótkie ciekawe historyjki. 




Jednak to nie zachęciła mnie do jego użytkowania. Ale żeby nie przepadał zapomniany postanowiłam go twórczo wykorzystać. I tak za pomocą zakładek podzieliłam go na działy. Postanowiłam zapisywać w nim: łacińskie sentencje, cytaty z filmów, oraz przeczytanych książek, cytaty znanych osób, oraz te sentencje i złote myśli, których autora nie znam.


Do zapisywania ważnych dat kilka lat temu kupiłam "Organizer" w Biedronce. Mały segregator zamykany na gumkę, na jednej stronie jest miejsce na dwa dni. Miesiące są oddzielone rysunkami Misia, dodatkowo każda strona również ozdobiona jest rysunkami Misiów, a na początku każdego miesiąca jest również miejsce na notatki. Jest on na tyle ciekawy i praktyczny, że nie ma przy danym dniu miesiąca przypisanego dnia tygodnia, tak więc można go użytkować przez kilka lat. I standardowo jak w każdym organizatorze na końcu organizera jest miejsce na adresy.




Jednak na zapisanie adresów zarówno tych realnych jak i elektronicznych znajomych, ich numerów telefonów (i awaryjnie ważne strony WWW), oraz te mega prywatne sprawy mam kolejny notes.
Notatnik był dołączony do książek i przeleżał jakiś czas czekając na swoje wykorzystanie. Jest on w formacie kwadratu, nie za duży obłożony w okładkę imitującą skórę. Zakładkami kupionymi w Biedronce podzieliłam go na działy i dla ozdobienia okładki przykleiłam kolorowe naklejki.


Jednak odkąd założyłam Bloga potrzebowałam czegoś do rozplanowania postów, zakupy zarówno kosmetyczne i nie tylko. Jak również jednego miejsca w którym mogłabym zapisywać książki, które chce przeczytać, gdyż sprzątając sekretarzyk często znajduję kartki z tytułami książek.
W Internecie znalazłam wiele ciekawych zdjęć bardzo kolorowych organizerów Filofax. Chciałam kupić coś podobnego, ale nie za duży, by zmieścił się w torebce, jednak na moim lokalnym rynku można nabyć organizery w standardowym rozkładzie i rozmiarze. Ten który kupiłam był podzielony na 4 działy: kalendarz, notes, finanse i adresy. Kalendarz i notatnik do zapisywania adresów już mam więc nie potrzebuje tych w organizerze, a moje skąpstwo nakazało mi jakoś wykorzystać kartki.

Dlatego chwyciłam za kolorowy papier, klej, ozdobne naklejki, nożyczki i przystąpiłam do pracy i modernizacji mojego organizera. Na okładce organizera przykleiłam ozdobne naklejki i przywiesiłam zawieszkę ręcznie robioną przez siebie.

 



Stworzyłam nowe zakładki:
Blog - tu zapisuje swoje plany i "konspekty" postów.
Do kupienia - w tej części zapisuje co muszę i chcę kupić.
Książki - w tej części natomiast zapisuje jakie książki chce kupić oraz przeczytać.
Finanse - tu zapisuje co kupiłam i ile mnie to kosztowało.
Do it - czyli luźne notatki co chce zrobić.
Work - tą cześć zarezerwowałam dla podyplomówki.


***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz