Translate

sobota, 8 lutego 2020

Recenzja książki: Allison Winn Scotch - "Jillian Westfield wyszła za mąż"

Tytuł oryginalny: Time of my life
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Martyna Tomczak
Kategoria: Literatura piękna, kobieca
Gatunek: Literatura zagraniczna - angielska
Wydawnictwo: Otwarte
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7515-110-7
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 272




Wróciłam! Cóż kilka wydarzeń w życiu prywatnym doprowadziło do zawieszenia pisania. Książek przybywała czasu już nie. Jednak małymi krokami gospodaruję czas do pisania.

Ostatni jednak wszystko (głównie blogowanie) przegrało z przygodami Rossa Poldarka (ale o tym w innym poście).


Dziś postanowiłam odkurzyć książki z mojej półki i trafiło na książkę Allison Winn Scotch "Jillian Westfield wyszła za mąż". Wyjątkowo ciekawi mnie kto wpadł na taki pomysł, bo z oryginalnym to zbytnio on nie współgra. Cóż zawsze się trafią jakieś dziwne tytuły.
Co zwróciło moja uwagę na tę książkę? A no okładka (OK! znam to przysłowie, ale w gąszczu uginających się półek w końcu okładka ma swoje zadanie) Nowy Jork nocą. W tym mieście jest coś magnetycznego.


O czym jest książka?

Główna bohaterka to Jillian (Westfield to nazwisko panieńskie) trzydziestoletnia żona, matką 18 miesięcznej Katie. Mąż Jillian Henry ("racjonalista do szpiku kości" - s. 189) jest wiecznie zapracowanym, wyjeżdżającym w delegację partnerem w banku.

"Wieczne podróże Henry'ego to cena jaką zapłaciliśmy za jego sukces jako najmłodszego partnera w banku inwestycyjnym" - s. 13.
"[...] pomiędzy Henrym a mną coś się popsuło. Gdy nie ma go całe tygodnie, prawie nie zauważam różnicy, a czasami, kiedy jest w domu, patrzę na niego przez salon albo stół w jadalni i bez skutecznie usiłuję na nowo odnaleźć w jego twarzy to, co kiedyś mnie pociągało." - s. 18
"Henry zawsze był pogrążony w pracy, ja zaś zajmowałam się dogadzaniem Katie i prowadzeniem nieskazitelnego domu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawialiśmy
naprawdę szczerzę" - s. 189

Jillian mieszka na przedmieściach Nowego Jorku w Westchester, jeździ Range Roverem, zajmuje się domem i jest pełnoetatową mamą. Ma szczęśliwe, poukładane życie. Jest kochana żona i ma śliczną córeczkę. Ale Jillian czegoś brakuje, a w związek z Henrym wkradła się rutyna.

Pewnego dnia jej przyjaciółka Ainsley otrzymuje zaproszenie na ślub Jacksona (byłego chłopaka, z którym Jillian rozstała się siedem lat wcześniej). Ta wiadomość nie daje jej spokoju, "[...] powtarzam sobie w kółko, że przecież go, do cholery, kocham" - s. 17.

"Mimo spełnienia, jakie dał mi związek z Henrym, czasem nawiedza mnie pragnienie, by znów być z Jacksonem [...]. Tęskniłam za tyloma rzeczami z czasów przed Henry, przed Katie, przed tym wszystkim. Jack był tylko jedną z nich." - s. 17
"Pragnęłam tu wrócić, by zmienić swoje życie, swoją historię, ale nigdy nie zastanawiałam się, jaki będzie to miało wpływ na los innych osób" - s. 196

Za namową namówiła Jillian zaczęła chodzić na masaż do Garlanda (co to za imię?) i w trakcie jednej z sesji Jillian zaczyna rozmyślać jak by wyglądało jej życie gdyby wybrała Jacksona? Takie "gdybanie", które każdy czasami zadaje. I właśnie tego dnia  masażysta postanowił "odblokować jej chi"!

źródło zdjęcia: TU


Jaki był tego efekt? Jillian budzi się w swoim dawnym mieszkaniu, w którym mieszkała ze swoim chłopakiem Jacksonem. Jest lipiec 2000 roku, czyli cofnęła się o siedem lat. Jednak nadal pamięta swojego męża, córkę i wydarzenie (z grubsza) tych siedmiu lat. Tym razem postanawia uratować związek a Jacksonem!

"Ostatnim razem wymagałam od Jacka, by się dla mnie zmienił; teraz o wiele prostszym było mu ustąpić. To naprawdę nie tak dużo[...]. Nie, te drobne kompromisy to naprawdę nie za wiele." - s. 63

A kim jest ten były chłopak? Jackson to niespełniony pisarz, który zawsze "coś pisze", najważniejszą kobietą dla niego jest matka i bez jej aprobaty nie podejmie żadnej decyzji.

Uzbrojona w wspomnienia zaczyna działać. W 2000 roku Jillian pracowała w agencji reklamowej, tworzyła kampanię dla Coke, jednak tym razem za sprawą już przeżytych doświadczeń  plan kampanii ma opracowany. Tym razem opracowała hasło reklamowe i storyboary tylko, że pierwotnie kampanię stworzyła grupa pracowników, tym razem Jillian "stworzyła" wszystko sama.
Cofając się w czasie ponownie ma możliwość spotkanie się ze swoją przyjaciółką Megan, która zginęła w wypadku samochodowym. Pierwszej nocy po "powrocie" przyjaciółka oświadcza, że jest w ciąży. Jillian pamięta, że ta traci dziecko i kiedy to się dzieje (pamiętając co było) zawiadamia pogotowie, które odpowiednią się nią zajmują.
Dodatkowe umiejętności młodszej Jillian to doświadczenie z dziećmi. Na przyjęciu urodzinowym siostrzenicy Jacksona (Allie) kobieta rozbawia dzieci, co stawia ją w innym świetle w oczach rodziny Jacksona.
No i jest jeszcze sprawa matki, która wiele lat wcześniej porzuciła rodzinę. W 2000 roku napisała list do Jillian, w przeszłości go zignorowała, tym razem się waha co ma zrobić.

"Powoli tracę kontrolę nad swoją przyszłością. Gdy to wszystko się zaczęło, byłam w stanie przewidzieć większość wydarzeń[...]" - s.98

Takie drobne nic, a jednak wyjdzie z tego coś. Co się zmienia?

Kate otrzymuje zaproszenie na "doroczne spotkanie rodziny i przyjaciół Coke", którego  wcześniej nie dostała! Jej dyrektorka Josie "szepnęła słowo o awansie" Jillian, którego również nie było!
Na przyjęciu Jillian spotyka nie kogo innego tylko Henry'ego swojego męża jeszcze nie męża. I tym razem jest to spotkanie, które zdarzyło się za wcześnie. Początkowo Jillian postanawia unikać Henry'ego, jednak im bardziej trwa w  postanowieniu tym częściej się spotykają. Tym bardziej ją do niego ciągnie. Coraz częściej wspomina życie z Henrym, córkę. No i to Henry'emu zwierza się ze swoich obaw co do spraw związanych matką.
No i matka, Jillian gryząc się z myślami prosi o poradę zarówno chłopaka, jak i  Henry'ego. Jednak jako takie otrzymuje od tego drugiego. Jackson stwierdził, że sama powinna podjąć decyzję o ewentualnym spotkaniu.
Przyjaciółka Megan znów jest w ciąży, której według wspomnień nie było. W tych nowej Jillian "teraźniejszości" zaprzyjaźnia się z siostrą Jacksona (Leigh) i jej córeczką. Tym razem Jillian nie rozstaje się z chłopakiem, wręcz przeciwnie, zaręcza się!

"Piękne oświadczyny, myślę. Może nie tak intymne jak te Henry'ego, może mniej poetyckie[...]. Było prawie idealnie" - s. 159

Ale czy Jackson to naprawdę ten właściwy mężczyzna? Może mimo wszystko to Henry jest przeznaczony Jillian? Czy zmieni swoje życie? A może to ona sama musi się zmienić?

Książka zdecydowanie zalicza się do literatury kobiecej i dla mnie jest to lekkie "czytadło", zdarzają się moment śmieszne, zabawne i nostalgiczne. Główny wątek ciekawy, fabuła mi się czasami motała. A sami bohaterowie, cóż może się czepiam, ale czegoś "głębszego" mi w nich zabrakło. Główna bohaterka chwilami zachowywała się chaotycznie - raz zdecydowana, innym razem lękliwa, Jackson natomiast zaabsorbowany jest swoim pisaniem i zdaniem matki, odniosłam wrażenie, że jest postacią chłodną. Henry natomiast to jego przeciwieństwo - logiczny, zrównoważony i racjonalny, przyjacielski, wręcz wyrasta na ideał.

Najbardziej jednak zawiodło mnie zakończenie historii, jakby autorkę "coś" goniło i na szybko wymyśliła zakończenie, za to największy minus książki.




Pozdrawiam

Ninka17Sol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz